|
|
Autor |
Wiadomość |
pisklak
Baśniopisarz
Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd xDD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:13, 30 Mar 2008 Temat postu: Lwica z grzywą [P] |
|
|
Świat dorosłej Agnes, która jest opóźniona w rozwoju i posiadająca grzywę lwa, wali się gdy znajduje się w New Yorskim zoo, zdala od mamy Anne, głowy stada Grega i innych lwic i lwów którzy jej towarzyszyli w codziennym życiu. I co teraz będzie? Czy Agnes przetrwa te wydarzenia? Czy nowi przyjaciele z zoo pomogą jej stać się prawdziwym lwem? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie w tym opowiadaniu.
***
Rozdział pierwszy: Lwi dziwoląg
Nadszedł upragniony deszcz. Pewne stado lwów ukryło się w tutejszym baobabie. Było w nim coś nadzwyczajnego.
- Z drogi śledzie, lwica jedzie! – krzyknęła dorosła, ale zdziecinniała lwica.
Miała ona złotą grzywę, co było niepodobne do płci pięknej lwa. Jak wspomniane było, dorosła a dziecinna. To zachowanie to choroba. Od narodzenia jej matka miała obawy, że może ona być opóźniona w rozwoju. I do tego ta grzywa. Ten „dziwoląg” nazywał się…
- Agnes, ile razy ci mówiłam byś nie szalała w czasie deszczu? – powiedziała jej matka Anne.
- Przepraszam mamusiu, ale nudzi mi się – odpowiedziała Agnes.
- To… pobaw się SPOKOJNIE kamyczkiem – odpowiedziała Anne.
- Wiesz, ona to nie wie co to znaczy spokojnie – powiedziała Alison.
Tymczasem Agnes podeszła do króla stada, Grega i skoczyła na niego.
- Agnes na miłość… - zaczął Greg.
- Skończyło padać! Chodźmy się pobawić! Zabawa w błotku zdarza się rzadko! – krzyknęła Agnes schodząc z Grega.
I rzeczywiście. Ostatnie krople deszczu spadły na wysuszone roślinki.
- Nie możesz się pobawić z… - zaczął Greg.
- Nie mogę, bo zawsze mi odmawiasz. Ale jeśli mi odmówisz to za dwadzieścia sekund zacznę płakać.
Greg spojrzał na lwice. Nienawidzili tylko jej płaczu. Wtedy trudno ją było uspokoić.
- … dwa, jeden – kończyła wyliczać Agnes.
- JUŻ dobrze, dobrze – powiedział Greg.
- Ale będzie fajnie! Najpierw pobawimy się w ganianego-kucanego! – krzyknęła z radości Agnes.
Prawie przez cały dzień Greg musiał zabawiać lwice. Gdy ona podeszła do pewnego jeziorka, by zaspokoić pragnienie, skoczyła do wody.
- Greg chodź! Woda jest cieplutka! – krzyknęła Agnes z środka jeziorka.
„ No to mam przekichane…” – pomyślał Greg.
Pod wieczór, gdy odnalazł swoje stado o kilometr od stawu, czekała na niego uczta. Był to młody słoń i antylopa dla Agnes, która zawsze wybuchała płaczem kiedy tylko on zajadał się zdobyczą, a ona musiała czekać.
- Super. – powiedziała złotogrzywa i zaczęła zajadać antylopę.
- Zjem i idę spać – powiedział Greg.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Saphire
Administrator
Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z nienacka...
|
Wysłany: Pon 15:36, 31 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
No, fajne, ale trochę za szybko zaczęłaś rozwój wydarzeń. Mogłaś trochę dlużej poopisywać niektóre rzeczy. Trochę chaotycznie czasem, ale całkiem fajne. Ciekawa jestem co będzie dalej.
Daję 4+
Czekam na C.D. .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisklak
Baśniopisarz
Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd xDD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:50, 18 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Sahire doczekałaś się...xD
***
Rozdział drugi: Rozstanie
Zdanie: „Zjem i idę spać” zamieniło się na „Zjem, zabawię Agnes i pójdę spać”.
Agnes wydawało się, że dzisiaj troszkę dłużej spała niż zawsze. „ Pewnie się strasznie wczoraj zmęczyłam… może wstanę i Greg będzie i dzisiaj się ze mną bawić?”. Kiedy otworzyła oczy, by potem cieszyć się widokiem rodziny, ujrzała trzy lwice, całkiem jej nie znane. Nie było Anne, Grega, przyjaciółki Anne, Alice, jej koleżanki Kate i nikogo innego. Nie było baobabu, a teren był jakiś „zamknięty”. Nie było widać żadnych zebr, które obok drzewa przechodziły. Nie było nikogo…
„ A może przenieśli mnie, bo było jakieś zagrożenie?” – pomyślała Agnes – „ Może zostawili mnie, by znaleźć schronienie i te lwice mnie znalazły?”
- W końcu się obudziłaś mała… - powiedziała lwica z wieloma bliznami na ciele.
Agnes dopiero teraz zauważyła jakie jej życie było okrutne. Prawie nie było wolnej przestrzeni od odznaczeń po licznych walkach i potyczkach. Obok niej stała lwica o tak łagodnym wyglądzie, że trudno by powiedzieć, że nią jest. Trochę z tyłu stała lwica o wyglądzie Alice.
- Alice? – zapytała Agnes.
- Co niby? Tu nie ma żadnej Alice! – powiedziała ta agresywna, którą pierwszą widziała.
Wystraszona Agnes szybko wstała i zaczęła się cofać. Łagodna lwica zaczęła się zbliżać, ale złotogrzywa pobiegła jak najdalej. W końcu przybiera bojową pozę i wystawia ostre jak brzytwa pazury. Tamta widząc to przestała się cofać.
- Nie bój się, nic ci nie zrobimy. – powiedziała.
- Akurat! Zabraliście mamę, Grega, Alice i innych ze stada! – krzyknęła Agnes.
- Uspokój się i posłuchaj. My ich nie zabraliśmy. To ciebie zabrali…
- Kłamiesz! A niby kto by miał mnie zabrać? – zapytała się Agnes.
- Niedawno umarła inna lwica i był brak. A ty na nieszczęście zostałaś zabrana. – odpowiedziała.
Agnes spojrzała swymi oczyma i zaczęła się zastanawiać. „Po co miałabym być komuś potrzebna?” – zastanawiała się.
- A w ogóle jak masz na imię? – zapytała owa łagodna lwica.
- A-Agnes – odpowiedziała.
- Ja mam na imię Agatha, tamta co jest z tyłu to Pat, a ona – tu wskazała na tą lwicę, która budziła w niej strach. – to Diana.
- Tylko wy tu jesteście? – zapytała Agnes.
- No tak… - odpowiedziała Pat.
- A co ci do tego? – krzyknęła Diana.
- A ją co znowu ugryzło ugryzło? – zapytała Pat.
- To może ja już sobie pójdę… - mruknęła Agnes korzystając z nieuwagi innych i uciekając do najbliższej jamy.
Tam przesiedziała cały dzień zabawiając siebie samą. Była spokojna dopóki nie usłyszała jakiś głosów.
- Ciekawe kiedy ci człowiecy dadzą coś do jedzenia? – zapytała zła Diana.
Natychmiast Agnes nie mając kryjówki, położyła się i udawała, że śpi. Udawała tak długo, że w końcu zasnęła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arya
Moderator
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: mam wiedzieć. ?
|
Wysłany: Pią 19:50, 18 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Fajne, tylko, jak juz Saph mówiła chaotyczne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisklak
Baśniopisarz
Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd xDD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:46, 07 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Wiem, że długo nie pisałam, bo chciałam coś napisać o tym, co się działo z wolnymi lwami. Myślę, że ta część o wiele bardziej będzie mniej chaotyczna, niż poprzednie. Miłego czytania
***
Rozdział trzeci: „Musimy działać!”
Pewne stado lwów szło powoli przez pustkę Afryki. Większość była przygnębiona. Także brakowało czegoś: dziwnej lwicy, która brykała wokół i dominującego samca, prowadzącego lwice przez drogę życia. Jedna lwica była w tyle, wstrząsana szlochem z towarzyszką.
- No przestań w końcu! Przecież będziesz miała mniej kłopotu! – powiedziała przyjaciółka.
- Zostaw mnie! Ona była moim jedynym dzieckiem, które przeżyło atak słoni!
Anne dobrze pamiętała, jak małe stadko tych, według niej, morderców zabiło czwórkę jej kochanych dzieci.
Agnes zawsze była dziwna i denerwująca, ale to nie oznacza, że nic dla kogoś nie znaczy!
Anne nigdy nie doznała takiego bólu. Jej serce krwawiło obficie, a wszędzie czuła nicość.
Przyjaciółka tylko pokręciła łbem i zostawiła samą Anne, która przypominała sobie wszystkie chwile z życia Agnes.
Zrozpaczona lwica nagle poczuła ukłucie z boku i zemdlała.
Gdy otworzyła oczy. Ujrzała „resztki” ze stada, z którym podróżowała.
„Więc znowu oni byli” – pomyślała sobie.
- Co się stało? – spytała dla pewności Anne.
- To oni! Zabrali młodych dorosłych, a nas i starych zostawili! – krzyknął najmłodszy z lwiątek.
- Co?! – krzyknęła Anne.
- To samo, tylko z tyłu – mruknęła Zoe, najbardziej pyskata nastolatka.
- Co teraz zrobimy? – zapytało jedno lwiątko.
- Chyba już nie damy rady z nimi! – odpowiedziało inne lwiątko.
- A najgorsze to, że nie ma kto nas prowadzić przez Afrykę! – oznajmiła Susan, lwica, która zaginęła dzień przed atakiem człowieków, ale znaleziono ją tuż po zdarzeniu.
- Weźcie się w garść! – wrzasnęła rozdrażniona Anne – To co, że nie ma Grega i zabrali parę lwic? Nic! Musimy temu zaprzestać! Musimy zacząć działać! Musimy pokonać człowieków i uwolnić wszystkich porwanych! Agnes by nie rozpłakiwała nad tym, że zabrano kogoś, tylko chciałaby coś zrobić z porywaczami! Wiem, że jej nie ufacie, bo jest INNA! A co by było, gdybyście wy byli wyrzutkami stada?! – tu Anne już straciła panowanie nad sobą - CO!? JA JĄ NAJLEPIEJ ZNAM!!! ONA BY CHCIAŁA COŚ Z TYM ZROBIĆ, A WY PŁACZECIE I PODDAJECIE SIĘ!!! ONA KAŻDEGO POCIESZAŁA!!! JAK TYLKO ZNIKNĘŁA, TO JUŻ NIE JESTEŚCIE TAKIE JAK DAWNIEJ!!! POWINNIŚMY SZUKAĆ INNE STADA I RAZEM ZLIZYWAĆ SWOJE RANY, A NIE WYCIĄGAĆ BIAŁĄ CHUSTKĘ!!! POWINNIŚMY STAWIĆ CZOŁA WSZYSTKIEMU!!! TERAZ BYM BYŁA O WIELE SZCZĘŚLIWSZA, GDYBY AGNES MOGŁA MIEĆ U NAS WSZYSTKICH WSPARCIE!!!
Tu już Anne się załamała i nie mogła nic wydusić z siebie oprócz szlochu. Susan do niej podeszła i powiedziała:
- To Anne powinna być głową stada! Ma rację! Musimy dać sobie radę z człowiekami i pomagać innym! Kto jest za tym?
- My, my! – krzyknęły uradowane lwiątka.
To samo wyraziło więcej lwic, które uśmiechnęły się i uniosły dumnie głowę.
- No jak inni, to ja też – mruknęła Zoe.
Anne uśmiechnęła się przez łzy. A jednak mogą sobie dać radę. Mogą pomóc Agnes…
Wstała i ruszyła przed siebie. Reszta stada szła za nią rozmawiając o tym, co powiedziała Anne i zaczęła żałować wszystkiego, co zrobiła źle Agnes.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arya
Moderator
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: mam wiedzieć. ?
|
Wysłany: Sob 20:54, 07 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
pisklak napisał: |
Rozdział trzeci: „Musimy działać!”
Agnes zawsze była dziwna i denerwująca, ale to nie oznacza, że nic dla kogoś nie znaczy! |
pisklak napisał: | Tu już Anne się załamała i nie mogła nic wydusić z siebie oprócz szlochu. | Moim zdaniem powinno być "Tu Anne załamała się. Nie mogła wydusić z siebie nic, oprócz szkochu"
Oprócz tego bardzo ciekawe i niema już tyle chaosu. Daję 4+
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisklak
Baśniopisarz
Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd xDD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:48, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Ohayo! W końcu wygramoliłam kolejną część O dziwo. Arya, arigato za to, że zobaczyłaś, że po pierwszych dwóch częściach zaczęłam brać łopatę w rękę i kopać dalej i lepiej... Ale nie tak dosłownie... :lol: Jestem jeszcze zmuszona da kolejny datek w formie kolejnego rozdziału. Miłego czyatnia.
***
Rozdział czwarty: Najgorsze wspomnienie: Życzenie zostało spełnione
Cztery dni po przybyciu do zoo Agnes musiała wykorzystać na „naukę zachowania”. Agatha musiała powiedzieć Agnes, co powinna robić, by nie zdenerwować Diany, gdyż przez nią zginęła poprzedniczka Agnes. Ta zaś robiła wszystko, aby Agatha trochę „wyluzowała” i pobawiła się z nią.
- Agnes, to jest ważne! – krzyknęła pewnego razu Agatha, gdy Agnes wpatrywała się jakąś roślinkę.
- Ale tu nikt się ze mną nie bawi!
- Zrozum, tutaj jest inaczej niż na wolności. Tu pyskując do Diany możesz już się żegnać z życiem. A naprawdę jesteś kochana. Szkoda by było stracić kogoś takiego jak ty. – wytłumaczyła jej Agatha.
Agnes po raz pierwszy w życiu, że dla kogoś cokolwiek znaczy. Przez te kilka lat na łonie natury słyszała tylko od innych same złe rzeczy. A najgorsze wypowiedziała jej mama pięć dni przed okropnym zdarzeniem…
„Wiał lekki wiatr, który bawił się grzywą lwicy siedzącej spokojnie koło wielkiego baobabu. Siedziała tak i siedziała, nawet nie mrugnęła, gdy podeszła do niej Anne. Ta spojrzała na nią ze zdziwieniem i okrążyła ją. Gdy zdziwienie minęło usiadła naprzeciw tamtej.
- Agnes, wiem, że ostatnio przesadziłam, i że nie zasłużyłaś na to, co zrobiłam, więc w ramach przeprosin mam zamiar zabrać cię do twojej koleżanki. No wiesz tej małej tygrysicy Irys. – powiedziała.
Minęło trochę czasu, zanim tamta zareagowała. Mrugnęła jeden raz, potem znowu. Musiała przemyśleć propozycję. Nagle rzuciła się na mamę, tak, że ona mocno uderzyła głową o korzeń wystający z ziemi.
- Oh… przepraszam! – krzyknęła złotogrzywa.
- Agnes, zachowuj się!!! – odkrzyknęła Anne.
Agnes zrobiła maślane oczka tak, że wyglądało jakby w ogóle nic nie zrobiła, a właśnie ją obwiniano.
- Mamusiu… - zaczęła po długiej ciszy.
- Tak? – powiedziała Anne.
- Pobawisz się ze mną? – zapytała Agnes robiąc najsłodszą minkę z jej arsenału.
- Przecież wiesz, że mam za dużo spraw na głowie. Może za tydzień…
- Ty zawsze tak mówisz! Nigdy nie spytałaś mnie, czy się pobawimy! Nigdy! Zawsze miałaś jakąś wymówkę tylko po to, abym dała ci spokój! Masz mnie w nosie, gdy ja musze przesiadywać całe dnie! Więc ja też mam cię w nosie! – krzyknęła Agnes.
Anne to dobiło pewnie dlatego, że to była prawda. Myślała, że ona nie zauważy tego, ale tak się stało.
- Agnes, wiesz, teraz to ja ci coś powiem! Ogólnie to ZAWSZE chcesz się bawić! Jesteśmy obie dorosłe, ale ty zachowujesz się jak bachor! Tak, właśnie BACHOR!!! WIESZ CO MYŚLĘ?! MYŚLĘ, ŻE NIGDY NIE POWINNAŚ SIĘ URODZIĆ, ALBO BY KTOŚ CIĘ STĄD WZIĄŁ!!! MAM CIĘ DOŚĆ!!! JESTEŚ NAJGORSZYM STWORZENIEM, JAKIE SPOTKAŁAM W SWOIM ŻYCIU!!! – krzyknęła Anne.
Nagle Agnes poczuła się, jakby wpadła do jakiegoś wiru. Słowa matki odbijały jej się w głowie. Poczuła się kimś gorszym, kimś bezwartościowym…”
- … Agnes, wszystko w porządku? – zapytała się Agatha.
Złotogrzywa dopiero teraz ocknęła się z potwornego wspomnienia. Strumienie łez padały na ziemię z jej policzek.
- Agatha, masz rację! Nie powinnam ważne sprawy zakrywać przyjemnościami! Już od jutra nie będę tą dawną Agnes! Nie będę myśleć o zabawie! Zrobię to, o czym mama tylko marzyła! – krzyknęła Agnes i spojrzała w niebo, na którym już jaśniały pierwsze gwiazdy i skupiła wzrok na tej najjaśniejszej.
„Mamo, cokolwiek się stanie, zrobię wszystko, by pokazać, że naprawdę cię kocham!” – pomyślała. Nie wiedziała, że na tę samą gwiazdę patrzyła jej ukochana osoba, jej mama.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arya
Moderator
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: mam wiedzieć. ?
|
Wysłany: Czw 20:11, 10 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Żeczywiście, coraz lepiej. Nie podobał mi się tylko nagły wyskok ze wspomnieniem. Powinnaś dodać coś w stylu "Nagle przypomniała sobie pewne wspomnienie z życia w stadzie..." czy coś. Daję -5
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisklak
Baśniopisarz
Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd xDD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:40, 11 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
O! Tylko jeden błąd! Arya, wiesz, jesteś... jak to ująć słowami... super-hiper-mega-strasznie fajna! :lol: Mogłabym to jeszcze rozwinąć, ale mi się nie chce I jeszcze nie zapłaciłam swej pożyczki w AIG, więc kolejny rozdział podany na grillu :lol:
***
Rozdział piąty: Prawda boli: prawdziwa twarz Diany
Patrząc tak na gwiazdę, Agnes poczuła się silniejsza. Poczuła, że zdobędzie to, co obiecała najbliższym i sobie.
- Chodźmy spać, jest już późno. – powiedziała jej Agatha.
Obie poszły do małej groty. Agnes jak zwykle położyła się w miejscu, które sobie wybrała. Przez chwilę jeszcze rozmyślała o tym, co robi jej kochana mama i pozostałość po wielkim i potężnym stadzie, po czym odeszła do krainy, której nie mógł jej zabrać nikt, do krainy snów.
Promienie wschodzącego słońca oświetlały twarze dwóch lwic. Jedna wyglądała tak, jakby miała za chwilę paść na ziemię i spać. Obudziła ją druga, która bardzo się zmieniła. O dziwo Agnes nie krzyczała, by wstała, tym samym denerwując Dianę i rozpoczynając poranną kłótnię, tylko lekko szturchała i szeptała jej imię. Chyba naprawdę chciała się zmienić i to bardzo. Nie zmrużyła oka od ponad trzech godzin, podczas których dokańczała to, co zaczęła i teraz ledwo słuchała złotogrzywa, która mówiła z pamięci wszystko, czego się nauczyła. Nie było żadnego potknięcia, żadnej przerwy, tylko słowa leciały z jej ust. Agatha była tak szczęśliwa tym, że wszystko wie.
„Och, jak jej dobrze idzie! Przecież w ogóle mnie nie słuchała, a teraz po prostu… Przynajmniej mam mniej obowiązków” – pomyślała.
- I co, wszystko było dobrze? – zapytała Agnes kiedy skończyła.
- Tak. Wiesz, myślę, że… - tutaj Agatha urwała – ganiasz! – krzyknęła klepiąc złotogrzywa.
Ta szybko zareagowała i klepnęła uciekającą. Bawiły się w ganianego, dopóki nie usłyszały czegoś.
- Debilki, zamknijcie się!!! – usłyszały krzyk Diany.
Agatha i Agnes spojrzały po sobie. Przyznały tamtej rację. Była dopiero 7.55, a robiły dużo hałasu.
- Zamkniemy się wielmożna Diano! Jak królowa tak chce… - odpowiedziała Agnes, po czym wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem.
Na jej nieszczęście zobaczyła wściekłą Dianę, która wyszła groty. W jej oczach można było zobaczyć żądzę mordu, jeśli dobrze się im przyjrzało.
- Zamknij się! – powiedziała groźnie Diana.
- Sama zaczęłaś. – odpowiedziała Agnes patrząc znudzonym wzrokiem.
- JA?! A kto tu do licha wrzeszczał „Agatha, dorwę cię!”, „Agatha, zobaczymy czy mnie złapiesz!”, co?! – krzyknęła tamta.
- Ja, a co? Co mi zrobisz? Walniesz mnie? Ugryziesz? – spytała Agnes żartując sobie z tamtej. – Na mnie to nie działa! Nie jestem tą samą Agnes co wczoraj! Zmieniłam się, ale nie po to, by dać ci spokój, tylko dla tych, których kocham, i którzy wierzą we mnie! Możesz sobie robić ze mną co chcesz, ale i tak uważam, że jesteś sama denerwująca, tylko one nie chciały ci tego mówić, bo się ciebie bały! I nie tylko to. Myślisz, że jak one cię słuchają, to możesz robić co chcesz i będziesz im rozkazywać! Jeśli chcą jeszcze żyć tak, jak ty sobie życzysz, to ja im nie będę towarzyszyć! Ja tylko ci powiem, że mam cię głęboko gdzieś!
Agathę to wzruszyło. Powiedziała wszystko to, co myślała. Jeszcze podziwiała jej odwagę. Wiedziała, że może zginąć, ale i tak nie pozwoliła sobie na coś takiego.
- Ty… - zaczęła Diana i szybko podbiegła do Agnes, o czym ugryzła ją mocno w szyję i podtrzymywała pazurami, które rozdzierały jej skórę.
- Diana, spokojnie! – krzyknęła Agatha, ale nie próbowała podejść.
- Oh, droga Diano powiem ci coś. Ból wywołany ranami ciała nic nie daje, ale te w sercu może zrobić więcej, niż co kolwiek innego. – wyszeptała Agnes. – Nie ty jesteś najważniejsza, lecz osoby, które są w twoim sercu.
Na te słowa Diana mocniej zacisnęła szczękę i drapała jej brzuch, tak, jakby chciała „dokopać” się do organów.
Tymczasem Pat widziała to wszystko, tylko nie chciała się pokazać. Dopiero po chwili zrozumiała. Diana trzyma je w małym domku dla lalek i robi co chce, jak z lalką. Może rzucić w kąt, oderwać głowę albo zniszczyć całkowicie. Ona cały czas wszystkiego się bała, ale teraz coś jej zaświeciło.
Diana po prostu się wyżywała na oczach Agathy. Widziała jak powoli z Agnes uchodzi życie, jak umiera…
Wtem nagle na Dianę wyskoczyła Pat. Wgryzła się jej w plecy i podtrzymywała się pazurami.
- Di, zostaw ją. Przecież wiesz, że to co powiedziała jest prawdą. Nie uciekniesz od tego, nigdy – wyszeptała Dianie do ucha.
Tamtą poraziły słowa i zachowanie Pat. Kiedyś były przyjaciółkami, ale jej agresja wszystko zmieniła. Pat ze śmiałej i odważnej lwicy stała się skryta, zamknęła się w sobie, a teraz…
Diana poczuła lekkie ukłucie i padła. To samo było z Pat. Agnes nieprzytomnym wzrokiem spojrzała do góry, gdzie ujrzała człowieków, po czym zemdlała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|