|
|
Autor |
Wiadomość |
pisklak
Baśniopisarz
Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd xDD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:14, 24 Sie 2009 Temat postu: Urodzinowa niespodzianka [Z] |
|
|
Opowiadanie dla mojej psióły, która dzisiaj obchodzi kolejne urodziny. Specjalnie to opo dla niej napisałam Wszystkiego naj Ad!!! ;***
Ostrzeżenie: Ten tekst zawiera słowa i wyrażenia, które mogą być niezbyt kulturalne, a nawet bardzo niekulturalne. Pod koniec wątek miłosny. Czytasz na własną odpowiedzialność!
***
Urodzinowa niespodzianka
Wakacyjne słońce przygrzewało w jednym z tych wspaniałych miasteczek. Wakacje szybko zbliżały się ku końcowi, co nie pasowało większości studentów i uczniów. Jednak dla jednej osoby te ostatnie dni wakacji były czymś miłym, tylko że tym razem zapomniała, co się zbliża.
Pewna rudowłosa dziewczyna z niebieskimi oczami siedziała w swoim pokoju. Leżała na łóżku z głową ku dołowi. Nie miała powodów do radości. Ostatnio rodzina, przyjaciele i jej chłopak niechętnie z nią rozmawiali, a kiedy się zbliżała, to przerywali rozmowę, jakby coś ukrywali. A ona nic o tym nie wiedziała! To szczyt... prawie że bezczelności! Rodzicom wszystko mówi, a oni nagle postanowili mieć tajemnice. Normalnie się obraża.
Przed chwilą napisała SMSa do przyjaciółki, Emily Cox. Miała nadzieję, że przestanie się wreszcie tak dziwnie zachowywać i spiskować z jej chłopakiem. Chciała z nią normalnie pogadać od dłuższego czasu.
Telefon zawibrował. Osobiście uważa, że takie wibracje kojarzą się z takimi nietypowymi przedmiotami do celów całkowicie przyjemnościowych. Nie mogła powstrzymywać tych myśli od kiedy ukończyła dwunasty rok życia, a ma piętnaście lat.
Wzięła maszynkę do komunikowania się i odczytała SMSa:
DZISIAJ NIE MOGĘ ROSE. JESTEM STRASZNIE ZAJĘTA. CAŁUSKI.
Trzeba było się spodziewać po tej upartej oślicy Emily, że nie powie. Normalnie LUZIK. Wręcz emanuję radością!
Definicja Rose Wright: Największa nieudacznica rodziny, jedyna córka państwa Caspara i Samanthy Wright.
Godzina dwudziesta zero-zero. Zazwyczaj w tym czasie namiętnie całowała się w parku z Michaelem Parkerem albo jeździła na rolkach z Emily. Ale nie dziś. Nie kiedy wszyscy zaczęli mieć przed nią tajemnice. Jedyna mądra myśl Rose na dziś: ŻAL.
Wzięła długopis w rękę i skreśliła jeden dzień z kalendarza.Nie zauważyła jednak, co się jutro szykuje. Wzięła swoją ulubioną piżamkę w owieczki i poszła do łazienki. Miała dość dzisiejszego dnia. Potem poszła spać w złym humorze.
Następnego dnia wstała wyjątkowo wyspana. Może po tych tabletkach na sen, które wzięła wczoraj, dokładniej dzisiaj po północy, bo zasnąć nie mogła. Gorsze od Zespołu Napięcia Przedmiesiączkowego.
Niechętnie wstała, by się ubrać, to oznaczało rozstanie z ukochaną piżamką w owieczusie. Gorsze od próby samobójstwa z powodu nieszczęśliwej miłości.
Ubrała się w swój ulubiony t-szert z napisem "RATUJMY NIEWINNE ZWIERZĘTA" i dżinsowe rybaczki. Uczesała swoje ogniście rude, falowane włosy sięgające do ramion i spięła włosy w kucyk. Weszła do kuchni, a rodzice tradycyjnie urwali wpół zdania.
- Witaj Rose - powiedziała ciepło jej rodzicielka imieniem Samantha, która podała jej naleśniki z syropem klonowym i pogładziła ją po głowie.
Rose wytrzeszczyła oczy. Mama nigdy nie ma czasu na zrobienie jej ulubionego śniadania. A jak już to musiała być jakaś okazja albo potocznie zwana "matylda" musiała mieć wolne.
Tata złożył gazetę i napił się kawy, po chwili uśmiechając się promiennie. Tata NIGDY nie uśmiecha się z samego rana czytając gazetę i popijając kawę.
"Musieli się czegoś napalić albo nawąchać. Muszę zapamiętać: zero narkotyków, wystarczy, że po prawdziwej kawie mi odbija głupawka" - pomyślała padając na krzesło.
- Coś nie tak? - zapytała mama - Jesteś coś blada.
- Czy wszyscy w tym domu ogłupieli? Czy tylko ja nie jestem nienormalna? - powiedziała Rose.
Normalnie za taką odzywkę dostałaby szlaban tygodniowy na wszystko, ale ku kolejnemu zdziwieniu mama tylko rzekła:
- Wszystko jest w porządku myszko. No jedz, zanim zrobi się zimne.
Rose jedynie przysunęła talerzyk, wzięła widelec i zaczęła jeść. Trzeba przyznać, że dobrze było posmakować czegoś dobrego. Normalnie deliszołs czy jakoś tak. Nigdy nie była dobra w językach obcych.
Kiedy został jej ostatni kawałeczek, ktoś nagle zadzwonił do drzwi. Matylda wstała i otworzyła drzwi.
- Dzień dobry pani Wright. Czy jest Rose?
Nie, albo całe miasteczko się napaliło maryhy, albo to te tabletki na sen jej uderzyły do głowy. Przecież niemożliwe, aby EMILY przyszła sama i pytała się o mła.
Sama aż nie mogła wytrzymać, więc zjadła ostatni kawałek, popiła herbatą i ruszyła do przedpokoju, by na własne oczy ją zobaczyć. Długie, kasztanowe włosy opadały Emily na ramiona, a piękne brązowe oczy natentychmiast zwróciły się w jej stronę.
- Hej Rose! Idziemy do parku pojeździć?
Szok. Istne wariactwo. A może po statniej imprezie, na której mocno się upiła i potem została na noc u Emily, by rodzice nie zobaczyli jej w takim stanie, zostały jakieś pozostałości? Albo te tabletki na sen. Wiedziała od początku, że coś z nimi nie tak, ale co można poradzić na bezsenność? Ewentualnie mogła powąchać przepocone skarpetki ojca vel Caspara Wrighta. Zawsze po pracy są przepocone i śmierdzące, o dziwo tata w ogóle nie zasypia przy ich zapachu. Medal za wytrzymałość.
WTF?!
Nie odezwała się. Potrząsnęła głową i wzięła rolki.
- Do której mogę? - zapytała rodzicielkę.
- Nie wracaj przed siedemnastą - matylda uśmiechnęła się tajemniczo.
Co to miało znaczyć?! Rodzice nigdy nie mówili "Nie wracaj przed...", tylko "Masz być przed...". I jeszcze ten tajemniczy uśmiech. Chyba to coś, czego się napalili wszyscy, musiało być baaaardzo mocne.
Jedyne co zrobiła, to założyła rolki i wyjechała ostrożnie z domu. Spojrzała na Emily. Uśmiechnięta od ucha do ucha jak jakiś dovn za przeproszeniem. Maryha na ną mocno podziałała. Czemu to miasteczko musi mieć ciągle używki?
- Co ty taka cicha? Coś nie tak? - zapytała Emily.
Były już w parku. Jak na prawie dwunastą to było trochę tłoczno. Jakoś rudowłosej (chyba jedynej w zasięgu jednego kilometra) nie przypominało się o jakimś festynie ani niczym podobnym. A może zorganizowali Kółko Wesolego Eromana?
- Powiesz mi wreszcie, co tam kombinujecie?
- Nie ważne. Gdzie jedziemy?
NIE WAŻNE. Dobra, to musi być sprawka piekielnych mocy. APPAGE SATANA!!!
- Nie wiem - bąknęła Rose.
- To prowadzę! - Emily miała totalnego zaciesza na maxa.
Emily przyśpieszyła i faktycznie prowadziła. Jako, że ma lepszą kondycję, to rudowłosiasta po niedługim czasie była zmachana. Zapomniała, że miała zrzucić pięć kilogramów. No ale cóż, czyste lenistwo.
"O nie! Tylko nie plac zabaw!" - pomyślała Rose widząc, że kasztanowłosa kieruje się do tego ziemskiego PIEKŁA. Plac zabaw oznaczał ciąg cierpienia i tortur. Te dzieciaki mogły zabić, tymbardziej, jeśli ktoś był na rolkach. Baju baj spokojne życie.
Wjechały. Rose od razu padła ofiarą podstawiania nogi. Jednak znała ten trik, więc ręce instynktownie poleciały do przodu. Rose zastanawiała się, co takiego zrobiła, że tak cierpi.
- Oj nie narzekaj, mogło być gorzej. - pocieszała ją Emily.
Właśnie dopiero teraz po kilku godzinach udało im się wyjść. Oczywiście, może by się udało wcześniej, jakby się na te dzieciaki nawrzeszczało, ale niestety rodzice są... no wiadomo, za swoimi dzieciakami,które są aniołkami. Zadanie było utrudnione.
Emily spojrzała na zegarek.
- Lepiej wracajmy, już po siedemnastej - oznajmiła kasztanowłosa.
Rose nie miała sił, więc zgodziła się bez wahania. Powinni zabraniać dzieciakom wypadów do parku. Stanowczo. Przynajmniej jeśli ktoś jedzie na rolkach.
Emily szturchnęła ją. Ona ledwo nie padła z wymęczenia. ZABIĆ DZIECIAKI!!! KILL, KILL, KILL!!!
Wkrótce dojechały do domu Rose. Rudowłosa od razu wpadła do domu. Drzwi otwarte, a w domu ciemno, jak w zadku u ciemnoskórego (nie tylko murzyn jest przecież czarny, nie?). Zdjęła rolki, co zrobiła również przyjaciółka, która napaliła się maryhy. Zaczęła iść tak przez ciemną chatkę, spojrzała do salonu.
- NIESPODZIANKA!!!
Rose o mało nie zemdlała.
- Co to ma być?! - krzyknęła biała jak ściana.
W salonie byli jej rodzice i Michael. Rodzice zawsze odprawiali jej urodziny skromne, ma mieć huczną imprezę dopiero, kiedy będzie kończyć osiemnastkę.
Wszyscy, nawet Emily, wystrzeszczyli na nią oczy.
- Przeciez dziś twoje urodziny. - powiedziała zszokowana mama.
TO MA BYĆ ABSURD?!
Rose spojrzała w kalendarz. Dzisiaj 24 sierpnia. Jej urodziny. URODZINY! Musiała paść na fotel.
- A ja myślałam, że wszyscy napalili się marihuany - powiedziała cicho.
- No coś ty! - powiedział Michael.
Potem wszyscy zaczęli śpiewać sto lat ("I ak nie dożyję"), był tort ("Hmm... Pyszny, z alkoholem?"), mała impra ("Możecie ściszyć muzykę? Wystarczy, że przejechałam przez plac zabaw!"), no i oczywiście przezenty ("Oj! Michael, skąd wiedziałeś, że uwielbiam pluszowe misie?").
Była już prawie dwudziesta druga. Rose siedziała w objęciach Michaela. Emily postanowiła pobawić się z bezdomnym psem.
- I jak ci się podobała ta niespodzianka? - szepnął jej do ucha Michael.
- Powiem ci szczerze, że bardzo mi się podobała - odpowiedziała rudowłosiasta.
Chłopak nic już nie mówił, tylko pocałował swoją szesnastolatkę, na co patrzyli wzruszeni rodzice.
I wiecie co? To były moje najlepsze urodziny w życiu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez pisklak dnia Wto 9:11, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Arya
Moderator
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: mam wiedzieć. ?
|
Wysłany: Pią 20:30, 25 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajne, tylko trochę krótkie. Proponuję dopisać jeszcze coś na ten temat
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisklak
Baśniopisarz
Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd xDD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:27, 28 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Mi właśnie o to chodziło, ż ma nie być dopisywane ani nic, bo wątpie, by moja Ad chciała cały czas czytać swój prezencik xd No, ale istnieje możliwość stworzenia czegoś podobnego na dłuższą metę, co nie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Felix
Baśniopisarz
Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śmiertelna Wioska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:50, 08 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Pisklak, świetne. Super się czyta. Takie " młodzieżowe opowiadanko" I rzeczywiście nie należy dodawać nic wiecej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pisklak
Baśniopisarz
Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stąd xDD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:39, 10 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Och, dzięki Felix Bardzo się cieszę, że kolejna osoba docenia moje wypociny Dzięki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|